Zaczęło się od burzy, która zalewała warszawskie ulice, jakby ktoś polewał wiadrem.  Słyszę w wiadomościach "Lata z radiem"o 9 rano, że z Warszawy wyruszyła 450 osobowa pielgrzymka rowerowa do Częstochowy. Pielgrzymi mają do przejechania 315 km w ciągu 4 dni. Ostatni odcinek już pieszo, prowadząc rowery. Wiadomość o pielgrzymce rowerowej radio powtarza w czterech językach. Zrobiło się światowo. Mój rower jest przygotowany, plecak spakowany. Do grupy dołączę przy kościele św. Anny w Piasecznie za Warszawą. Zakładam obowiązkowy kask, żółtą odblaskowa koszulkę i jadę na miejsce zbiórki. Przed kościołem czeka kilku pielgrzymów, którzy tutaj, tak jak ja, dołączą do grupy rowerowej Warszawskiej Akademickiej Pielgrzymki Metropolitalnej. Jest też rodzina z 7 miesięcznym niemowlakiem, który jedzie w przyczepie ciągniętej przez rower taty. Czekamy dość długo, bo pielgrzymka wystartowała z katedry św. Floriana na warszawskiej Pradze. 

Przed kościół zajeżdża czarny samochód, z którego wysiada młody, energiczny człowiek. Wygląda mi na kibica Legii. Po chwili następuje metamorfoza  i młody człowiek o wyglądzie kibica zakłada sutannę. Okazuje się być kapelanem pielgrzymki. To ksiądz Konrad. Bardzo lubiana i ceniona postać naszej pielgrzymki. Jak się później okazało kibic Barcelony, więc się niewiele pomyliłem. Siedzę i obserwuję jak ksiądz Konrad z anielską cierpliwością objaśnia chętnym mapę z trasą pielgrzymki i udostępnia do fotografowania.

Trasa pielgrzymki rowerowej wiedzie przez następujące miasta: Warszawa, Piaseczno, Jazgarzew, Prażmów, Grójec, Lewiczyn, Belsk Duży, Mogielnica, Nowe Miasto nad Pilicą, Odrzywół, Drzewica, Opoczno, Paradyż, Skórkowice, Skotniki, Przedbórz, Wielgomłyny, Gidle, Rudniki/Kościelec, Mirów (Przeprośna Górka), Częstochowa. 

Po długim oczekiwaniu nadjeżdża pielgrzymka i okazuje się, że jednym z przewodników grupy jest mój kolega z poprzednich pielgrzymek Tomek; osoba z niepełnosprawnością ale o "wielkim sercu". Zapisałem się do grupy 25 a wszystkich grup jest 22. Zastanawiam się do jakiej powinienem dołączyć? Na listach grup 20 i 21 mnie nie ma. Przewodnika grupy 22 nie ma jeszcze na pielgrzymce więc dołączyłem do 21. Wyruszamy z Piaseczna i już po porannej burzy nie ma śladu. Mój rower jedzie bardzo dobrze, szybko przemierzamy szlak pielgrzymkowy. Obiad mamy w Prażmowie. Jako, że grupa 21 jedzie na końcu to przyjeżdżamy jako ostatni i w długiej kolejce oczekujemy na wydawany posiłek. Kolejność grup się zmienia, więc nie będzie tak przez całą pielgrzymkę. Obiad kosztuje 13 złotych i od wielu lat pielgrzymka korzysta z tego kateringu, bo posiłki smaczne. Proszę zamiast surówki ziemniaki.  Panie wydające posiłek wybierają dla mnie bardzo dużego schabowego i dwie duże porcje ziemniaków. Widocznie oceniły mnie jako bardzo wygłodniałego pielgrzyma. Obok jest stanowisko wydawania drożdżówek, które są prezentem dla pielgrzymów. Nie wiadomo kto jest sponsorem, widocznie nie zależy mu na rozgłosie. Z pielgrzymką jedzie sprzęt muzyczny i kilku muzykujących pielgrzymów. Po obiedzie odbywa się krótki występ muzyczny, odpoczynek na trawie i jedziemy dalej.

Pielgrzymka Rowerowa do Częstochowy

Następnym etapem jest Grójec, który mi się kojarzy ze stromym podjazdem, szczególnie niełatwym po deszczu. W 1894 roku, w Grójcu zatrzymała się też pielgrzymka, w której brał udział noblista Władysław Reymont, i, którą później opisał w swoim słynnym reportażu. Pielgrzymka tamta była szczególna, bo odbywała się w stulecie uchwalenia Konstytucji Trzeciego Maja. Jedziemy tym samym szlakiem co pielgrzymka Władysława Reymonta przed 123 laty, z jedną różnicą, my wyjeżdżamy z Warszawy, w okolicach Piaseczna, a Władysław Reymont w okolicach Ochoty i później Raszyna. Dalej już miasta na naszej trasie są te same ale nie takie same. Pierwsze co się rzuca w oczy to brak społeczności żydowskiej w miasteczkach jak to było w XIX wieku i  z tym związanego kolorytu kulturowego, który ładnie opisał nasz noblista. Przez 1000 lat Żydzi przybywali na teren Rzeczpospolitej i żyli w lepszych, czy gorszych stosunkach z Polakami i innymi nacjami. I tak mijały stulecia i nagle przez 5 lat okupacji, Niemcy wymordowali prawie zupełnie społeczność żydowską, wyburzyli synagogi, spalili księgi. Za wszelką cenę Niemcy chcieli nie tylko wymordować naród ale też usunąć wszelkie ślady kultury żydowskiej. Z taką samą zaciętością Wermacht wyburzał warszawskie zabytki polskiej kultury i palił księgozbiory po Powstaniu Warszawskim. Już po tym widać, że następnym narodem, który zostałby eksterminowany byliby Polacy. Na szczęście wojna się skończyła. Mamy dwudziesty pierwszy wiek i w pielgrzymce do Częstochowy idą niemieccy żołnierze ramię w ramię z polskimi. Przed hotel w którym mieszkałem w Częstochowie zajechała elegancka limuzyna Budenswehry, czyli dowództwo też jedzie się pokłonić Królowej Polski. W szczęśliwych czasach żyjemy. Pokój cenna rzecz i niestety łatwo doprowadzić do barbarzyńskiej nienawiści między narodami. Jest jeszcze jedna różnica Reymont pielgrzymował w maju i opisywał uroki majowej przyrody naszej Ojczyzny. My za to możemy podziwiać piękno Polski w pełni lata i, niestety, również doświadczać kaprysów letniej pogody.

Pielgrzymka do Częstochowy - Przeprośna Górka

Żołnierze niemieckiej Bundeswehry w Przeprośnej Górce czyli już na ostatnim etapie pielgrzymki do Częstochowy.    

W Grójcu zaopatruję się w wodę na dalszą podróż, trochę odpoczywamy przy kościele i ruszamy dalej. W miasteczku eskortuje nas policja. Później jeszcze wielokrotnie pomaga nam przejechać przez miasta i miasteczka. Policja pojawia się zawsze we właściwym miejscu i właściwym czasie. Nie jest to szczęśliwy zbieg okoliczności. Organizatorzy pielgrzymki w "tle" wykonują ogrom pracy aby skoordynować nasze przejazdy m.in. z asystą policji. Praca ta jest wykonywana w "czynie społecznym". Dlatego warto to zauważyć. Gdy coś dobrze funkcjonuje to tego nie zauważamy, a warto to docenić, bo bezpieczeństwo podczas  pielgrzymki to efekt dużego wkładu bezinteresownej pracy wielu ludzi. Jest to już moja 6 pielgrzymka i mam spora wiedzę w tym zakresie. Pielgrzymka rowerowa do Częstochowy odbywa się po raz 12 i wiele elementów organizacyjnych zostało dopracowane do perfekcji. Przed 12 laty wyruszyło do Częstochowy 26 pielgrzymów, a w roku 2017 było to już 450 pątników. Widać też, że pielgrzymka rowerowa jest ofiarą swojego sukcesu, bo infrastruktura obsługująca pielgrzymów jest na granicy możliwości o czym świadczą chociażby kolejki do prysznica i umywalek, toalety itp. 

Na nocleg zatrzymujemy się w Bełsku. W dużej nowoczesnej, nowoczesnej szkole. Okazuje się, że tutaj brat Jacek będzie obchodził swoje urodziny. Jest inicjatorem pielgrzymek rowerowych do Częstochowy. Czasem nazywany żartobliwie Ojcem Dyrektorem pielgrzymki. Pamiętam, jak mówił, że po II wojnie światowej uczestniczył w pielgrzymce do Częstochowy i otrzymał wiele łask. Teraz spłaca ten dług organizując możliwość dotarcia pielgrzymom do Częstochowy na rowerach. Gdy organizowaliśmy pielgrzymkę rowerowa do Berlina na spotkanie z Papieżem Benedyktem, brat Jacek wsiadł rano na motocykl udał się z Warszawy do Berlina, by pozałatwiać na miejscu karty wstępu na Mszę św. na Stadionie Olimpijskim i zarezerwować nocleg dla pielgrzymów w ładnej, zielonej części Berlina, nad jeziorem. Jeszcze tego samego dnia wieczorem wrócił autostradą do Warszawy. A trzeba zaznaczyć, że na pielgrzymce obchodził swoje 70 urodziny. Daj Panie Boże młodym ludziom tyle siły, wiary i energii. "Lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły: biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą” (Iz 40, 31)"  

Wróćmy jednak do pielgrzymki. W szkole w Bełsku znalazłem sobie nocleg na podłodze w jednej z klas. W klasach jest dobrze spać, bo nie mieści się tam dużo ludzi i jest w miarę cicho. Najgłośniej jest na korytarzu i na sali gimnastycznej. Wieczorem była jeszcze konferencja. Tak zakończył się pierwszy dzień pielgrzymki, który jest najtrudniejszy pod tym względem, że przechodzi się z życia w codziennym rytmie do rytmu dnia pielgrzymkowego. W szkole czekały termosy z herbatą, czyli powiedziałbym, że jak na pielgrzymkę to komfortowe warunki noclegu. Po męczącym pierwszym dniu spało mi się dobrze.   [R o B uzupelnić]

Nazajutrz rano była msza św. celebrowana przez Ks. Konrada i księdza z Chorwacji. Po nabożeństwie szukałem swojej grupy a jako, że nie znalazłem, dołączyłem do ostatniej 22 grupy. Okazało się, że trafiłem do bardzo fajnej grupy ze spokojnym i  bezproblemowym przewodnikiem. Jak już pisałem po raz 6. brałem udział w pielgrzymce i za każdym razem poznawałem tam nietuzinkowych, ciekawych ludzi, z poczuciem humoru i tak było, i tym razem. W trakcie pielgrzymki uczestnicy zwracają się do siebie bracie (i tutaj następuje imię). Bez względu na pozycje społeczną, majątkową i wiek wszyscy zwracają się do siebie bracie. Tak samo było w czasach Władysława Reymonta czy to był chłop, czy szlachcic wszyscy mówili do siebie bracie. Ten egalitaryzm pielgrzymkowy jest mądrym pomysłem.  W trakcie jazdy mogłem poznać ludzi z mojej grupy i porozmawiać na różne ciekawe tematy i dowiedzieć się wielu rzeczy, niekoniecznie o sprawach religijnych ale między innymi o podróżach rowerowych, i innych. Tak to miło i przyjemnie mijały poranne godzinny w drodze. Niestety prognozy pogody zapowiadały, że będziemy dzisiaj mieć najcieplejszy dzień tego lata.  Im bliżej południa tym robił się większy skwar. Pot zaczynał zalewać mi oczy. W końcu zatrzymujemy się przy kościele (który to był miejscem chrztu W. Reymonta). Miejscowy ksiądz podarował nam butelki z wodą. Lekarka towarzysząca pielgrzymce uświadomiła nas, że przy takim upale i wysiłku fizycznym należy pić 4-5 litrów wody dziennie.  Ksiądz zaprosił nas do chłodnego kościoła i uraczył opowieścią o miejscowej świątyni. Na skwerze przy kościele jeszcze porozmawiałem z księdzem z Chorwacji o polskim fenomenie pielgrzymowania i ruszyliśmy w dalszą drogę.  Następny przystanek miał być już na obiad. Dzisiejszy obiad będzie u zakonnic w Nowym Mieście. Obiady u zakonnic są bardzo lubiane przez pielgrzymów. Siostry "gotują od serca". Za 7 złotych dostajemy do wyboru żurek, pomidorową lub bigos oraz miętę do picia. Próbuję dwie pierwsze potrawy i jak zwykle wyśmienite. Mięta w tym roku mniej słodka, czyli i zakonnice też uznały, że cukier nie koniecznie krzepi.   

Pielgrzymka Rowerowa do Częstochowy

Klasztory w Nowym Mieście to cenny świadek polskiej historii pod zaborem rosyjskim i pozytywistycznej pracy księdza Honorata Koźmińskiego i zakonnic bezhabitowych. Warto więcej o tym poczytać w internecie aby lepiej poznać XIX w. historię Polski. W trakcie pielgrzymki miejscowi zakonnicy bardzo ciekawie opowiadają o błogosławionym o. Honoracie Koźmińskim. Do tej pory zachował się konfesjonał, który służył (pod pozorem spowiedzi) do omawiania spraw niepodległościowych. W trakcie pielgrzymki, Władysław Reymont rozmawiał w Nowy Mieście z ojcem Prokopem, jak napisał, o literaturze. Jednak sądzę, że w maju, w stulecie uchwalenia Konstytucji 3 Maja, jednak dyskutowano również o sprawach Ojczyzny ale z obawy przed carską cenzurą o tym nie wspomniał w reportażu. W. Reymont chciał też wybadać nastroje wśród niższych warstw społecznych odnośnie walki o niepodległość ale o tym też wprost nie mógł pisać. Za to mógł opowiedzieć o tym co widział i słyszał w trakcie pielgrzymki w środowisku warszawskiej inteligencji. Nowe Miasto było wtedy ośrodkiem pracy pozytywistycznej i konspiracji. Car nie pozwalał na zakładanie nowych klasztorów i o. H. Koźmiński tworzył tajne zakony bezhabitowe.

Nie tylko w czasie zaborów zakonnice i zakonnicy musieli się ukrywać w cywilnych ubraniach. Pielgrzymka Warszawska w swojej przeszło 300 letniej, historii wychodziła każdego roku do Częstochowy, nawet w czasie wojen i okupacji. W czasach PRLu była "solą w oku" towarzyszy z PZPR. W latach 60 tych komuniści chcieli zakończyć kilkusetletnią tradycję pielgrzymowania i zabronili zakonnikom udziału w pielgrzymce, ale bracia zakamuflowani w cywilnych ubraniach i tak szli do Częstochowy. Jak opowiadał jeden z Paulinów patrole milicji nękały pielgrzymów ale bały się zaatakować dużej grupy pielgrzymkowej i nękali jedynie osoby, które na krótko odłączyły się od grupy. W jednym z takich przypadków gdy kilku pielgrzymów się oddzieliło, milicjanci zaczęli ich legitymować. Gdy grupa pielgrzymkowa zobaczyły co się dzieje to zawróciła po swoich pątników. Zabawne, że gdy patrol milicji zobaczył, że duży tłum się do nich zbliża to w popłochu uciekł. Zostawiając nawet milicyjny motocykl, którego nie mogli uruchomić. Tak to nieoczekiwana "zdobycz" trafiła się grupie pielgrzymkowej.            

Wróćmy jednak do naszych czasów gdy policja nie nęka ale pomaga pielgrzymom. Reszta dnia upłynęła mi na walce z upałem. Współpielgrzymi pocieszali, że wg prognoz jutro ma być kilkanaście stopni chłodniej. Zastanawiałem się co będzie gdy te masy dzisiejszego upalnego powietrza spotkają się z jutrzejszym chłodnym powietrzem. Na drugi dzień okazało się co obędzie. Pojawiły się nawałnice, o których media będą mówić przez następne kilka tygodni a politycy jeszcze dłużej będą się kłócić kto zawinił, że przyroda tak bardzo zaskoczyła Polskę i było tyle ofiar, i strat. Nocleg mieliśmy w Opocznie. Wieczorem była konferencja księdza Konrada, który zadbał nawet o oprawę multimedialną wyświetlaną na ścianach szkoły. Po konferencji można było skorzystać z basenu, po taki upalnym dniu było to długo wyczekiwane wybawienie. Znalazłem na sali gimnastyczne materac i rozłożyłem się do spania na kamiennym korytarzu. Taki materac na pielgrzymce to luksus. Zasnąłem mocno zmęczony, nie wiedząc jakie nawałnice z gradem nas czekają jutro.

cdn.     

Propozycja wycieczki rowerowej w okolicach Warszawy po linkiem: rowerem promem przez Wisłę 60 km dobrej rozgrzewki przez pielgrzymką

 

No comments

Clicky