Uwaga: Restauracja Besamim w Muzeum Polin została zlikwidowana!
Cebula, czosnek, gęś i śledzie
Kuchnia żydowska ma dużo wspólnego z kuchnią staropolską, bo Żydzi osiedlając się w Europie Środkowo-Wschodniej przejmowali lokalne produkty i potrawy przystosowując je do wymogów koszerności. Podobnie potrawy żydowskie przenikały do kuchni staropolskiej, przez stulecia zamieszkiwania Żydów na terenach Rzeczpospolitej.
Żeby spróbować dań kuchni żydowskiej udałem się do restauracji Besamim w Muzeum Historii Żydów Polskich - Polin. Jestem pod wrażeniem bardzo miłej obsługi. Kelner bardzo chętnie objaśniał szczegóły na temat serwowanych dań.
Wybrałem: gulasz z serc gęsich a'la gęsie pipki, szafranową kaszę burglur, surówkę z kiszoną kapustą i kreplachy.
Gęsi pełniły bardzo ważną rolę w kuchni koszernej, ponieważ Izraelici nie mogli używać smalcu wieprzowego tak popularnego w polskiej kuchni i zastępowali go gęsim. Dodatkowo pozyskiwano z nich puch i pierzę, był to ptak bardzo uniwersalny w żydowskich domostwach. Dbano żeby nic z gęsi się nie zmarnowało i skórę z szyi gęsi napychano farszem i gotowano lub pieczono. W ten sposób powstał przysmak zwany gęsimi pipkami. Małopolska odmiana tej potrawy to duszone z cebulą i czosnkiem gęsie żołądki ale jak widać z powodzeniem można zastąpić żołądki sercami. W internecie bez trudu znajdziemy przepisy na to danie i możemy sobie sami przyrządzić. Wyguglujemy także przepis pani Magdy Gessler z Kuchennych Rewolucji. Ten przepis na gęsie pipki ze śmietaną jest wybitnie nieżydowski, bo zasady koszerności zabraniają łączyć mięso z przetworami mlecznymi.
Gulasz z gęsich serc mi smakował ale z całego zestawu najbardziej smakowała kasza burglur z szafranem. W restauracji, która nazywa się Besamim (po hebrajsku przyprawa) wiedzą jak przyprawić tak prozaiczne danie jak kasza.
Kreplachy serwowano z dużą ilością cebuli ale miały mało farszu w porównaniu z naszymi pierogami ale podobno farsz symbolizuje twardą sprawiedliwość w dniu sądu ostatecznego, a ciasto miłosierdzie. Kreplachy podaje się na żydowskie Święto Namiotów.
Za powyższy zestaw zapłaciłem 27 złotych korzystając z kuponu. Z tej oferty można skorzystać po godzinie 15, lepiej przyjść wcześniej wtedy jest większy wybór dań. Oferowany jest też lunch dnia - wegetariański za 20 złotych.
Restauracja jest otwarta w godzinach pracy Muzeum Polin. Żeby odwiedzić restaurację nie musimy kupować biletu do muzeum ale trzeba przejść kontrolę bezpieczeństwa. W czwartki wstęp do Muzeum jest bezpłatny, więc możemy połączyć degustacje dań żydowskich z zwiedzaniem (bez dodatkowych kosztów).
Adres: ul. Anielewicza 6. Dojazd autobusami 111 i 180, które zatrzymują się dosłownie naprzeciwko Muzeum Polin.
Potrawy są dość drogie ale możemy tutaj zakupić zniżkowe (- 33 %) kupony do restauracji Besamim.
Poprzednio odwiedzone restauracje i stołówki:
Read more: Blog: Gdzie zjeść w Warszawie cz. 4 (kuchnia żydowska)
Warszawa nie należy do najtańszych miast w Polsce i często jestem pytany o niedrogi nocleg w stolicy.
Dobrym rozwiązaniem (szczególnie dla podróżującego indywidualnie) jest nowy hostel w Hotelu Ibis Centrum. Hostel jest położony blisko centrum Warszawy, 2,5 km od Pałacu Kultury. Pokoje hostelowe są nowocześnie wyposażone, są 4, 5, 8 i 10 osobowe. Cena w każdym pokoju wynosi 39 złotych za noc, za łóżko. Pokoje są koedukacyjne ale też tylko dla kobiet, w każdym jest duża łazienka. Łóżko jest zaopatrzone w indywidualną zasłonkę, lampkę nocną, wi-fi, gniazdka tradycyjne, 2 usb i szufladę na kluczyk. Pomieszczenie wspólne z mapą wyposażone w kuchenkę mikrofalową, czajnik, herbatę, kawę cukier. Hostel sąsiaduje z Biedronką więc możemy tanio zaopatrzyć się w artykuły spożywcze.
Dla niskobudżetowego turysty, który chce zwiedzić Warszawę i poznać nowych ludzi, bardzo dobry wybór.
Hostel zarezerwujemy pod linkiem: Hostel Warszawa Centrum , w formularzu "znajdź swój hotel" powinniśmy wpisać kod hotelu: 2894 i daty pobytu. Tak jak na poniższym obrazku.
Obłoki srebrzyste są to chmury mezosferyczne znajdujące się na wysokości około 80 km nad ziemią. Tak wysokie położenie sprawia, że gdy zachodzące Słońce chowa się za horyzont i już nie oświetla Ziemi, ciągle jeszcze oświetla te szczególne, bardzo wysoko położone chmury. Obłoki srebrzyste świecą odbitym światłem Słońca wywołując malownicze zjawisko na niebie. Zjawisko się powtarza przed wschodem Słońca. Możemy je obserwować około godziny po zachodzie Słońca i przed wschodem Słońca na północnym niebie. Obłoki srebrzyste możemy obserwować na szerokości geograficznej od 50 do 70 stopnia, a więc prawie w całej Polsce ale najlepsze warunki są na północy Polski, nad morzem Bałtyckim. Na północy Słońce zachodzi najpłyciej pod horyzontem i dłużej oświetla obłoki. Właśnie teraz w czasie przesilenia letniego gdy Słonce, na północy Europy, najbardziej płytko chowa się za horyzontem mamy najlepsze warunki do obserwacji obłoków srebrzystych.
W youtube możemy wyszukać ciekawe filmy z obserwacji obłoków srebrzystych, trzeba wpisać angielską nazwę: noctilucent NLC lub polską: obłoki srebrzyste. Poniżej link do jednego z polskich filmików:
https://www.youtube.com/watch?v=rM1hOxz4gj0
W pierwszej kolejności miejscem wartym polecenia jest bar "u Marzenki". Bardzo miła i rozmowna pani Marzenka zawsze nam coś ciekawego poleci np. wodoloty. Wodoloty to taka bardzo smaczna wariacja na temat kresowych kartaczy, zwanych na Litwie zepelinami. Również serwowane "u Marzenki" placki ziemniaczane nadziewane mięsem, przypominają litewskie ziemniaczane bliny. Ciekawe, że na zachodnich kresach obecnej Polski możemy popróbować potraw znanych z dawnych wschodnich kresów Rzeczpospolitej.
Wybór dań jest bardzo duży, właścicielka mówi, że ciągle coś nowego wprowadza do menu np. ziemniaczane pączki z słodkim serem. Ceny dań na wagę nie są wygórowane, bo z zakresu od około 15 do 25 złotych za kilogram. Tak jak pisałem wybór jest duży m.in.: kopytka, różne rodzaje: pierogów, naleśników, placków ziemniaczanych oraz gołąbki i wspomniane wodoloty.
Ceny na miejscu to: pierogi 7 szt. - 11 zł., dwa wodoloty - 11 zł., dwa placki ziemniaczane z mięsem - 13 zł., pączek ziemniaczany 1,5 zł (ale dla stałych klientów gratis), barszczyk - 3 zł. Gdy kupimy na wynos (na wagę) wyjdzie trochę taniej.
Bar u Marzenki, ul. Chopina 2-2a
Oprócz powyższego lokalu warto odwiedzić jeszcze: Pierożek, Pasztecik i Kopytko. Trzeba przyznać, że wdzięczne nazwy wymyślają w Świnoujściu.